201123Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

201123Analiza Cen LATO cz.3

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


20.11.2020 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Turystyka wyjazdowa znacznie mniej ryzykowna od krajowych pubów i restauracji...

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Pfizer i Moderna ogłaszają, że mają szczepionki na koronawirusa o blisko 95-procentowej skuteczności

W poniedziałek 9 listopada amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer poinformował, że przygotował we współpracy z niemiecką firmą biotechnologiczną BioNTech szczepionkę przeciwko koronawirusowi Covid -19, która wykazuje ponad 90 procent skuteczności, a firma jest w stanie wyprodukować około 50 mln jej dawek jeszcze w tym roku. Po tygodniu 16 listopada komunikat o opracowaniu szczepionki ogłosiła amerykańska firma Moderna deklarując jej blisko 95-procentową skuteczność. Mniej więcej w tym samym czasie Pfizer podwyższył szacowaną skuteczność swojej szczepionki do również blisko 95 procent.

Informacje te podziałały bardzo pobudzająco na rynki finansowe powodując bardzo znaczny wzrost akcji wielu kategorii przedsiębiorstw, a zwłaszcza banków, koncernów naftowych i samej ropy naftowej. Co ciekawe bardzo umiarkowana była reakcja rynków dotycząca samych producentów szczepionek. Po początkowych wzrostach euforia opadła i okazało się, że akcje Pfizera zyskały jedynie około 5 procent, a Moderny wróciły do wartości sprzed ogłoszenia szczepionkowej informacji.

Co mogą oznaczać przygotowywane szczepionki dla procesu walki z pandemią koronawirusa, koniunktury gospodarczej i w branży turystycznej łatwiej będzie można ocenić po kilku tygodniach, gdy będą znane bardziej szczegółowe informacje dotyczące ich rzeczywistej skuteczności, możliwej wielkości produkcji oraz sposobu dystrybucji i szczepień na masową skalę.

Bez skutecznych leków szczepionki nie zlikwidują pandemii, ale mogą ją znacznie ograniczyć

Dużym problemem w walce z koronawirusem staje się jego powszechność. Obecnie można przyjąć, że niebawem będzie on znajdował się już prawie wszędzie, a do takiej sytuacji walnie przyczyniły się prawdopodobnie głęboko błędne posunięcia poszczególnych rządów (w tym także polskiego), a zwłaszcza tzw. taktyka „salami”, czyli stopniowe dozowanie obostrzeń w odpowiedzi na stopniowe postępy w rozprzestrzenianiu się koronawirusa.

Przy takim rozpowszechnieniu wielu wirusologów twierdzi, że w okresie roku znaczna większość społeczeństwa przejdzie stan zakażenia wirusem w formach objawowej lub zdecydowanie częściej bezobjawowej, ewentualnie skąpoobjawowej. W warunkach polskich nawet przy założeniu zaszczepienia całego społeczeństwa (co w praktyce jest nierealne, chociażby przez opór części osób przed poddaniem się szczepieniom) i założeniu 95 procentowej skuteczności preparatu, populację osób, które mimo to w jakiejś formie zachorują na Covid-19, można oceniać na jeden do półtora miliona. W takiej sytuacji w skali roku liczba zachorowań objawowych może wynieść 200 do 300 tysięcy, a liczba zgonów 3 do 5 tysięcy.

O ile nie zostanie znaleziony skuteczniejszy niż dotąd sposób leczenia osób już zarażonych może to oznaczać kilkaset nowych infekcji oraz kilkanaście zgonów dziennie. Na dziś wydaje się, że takie liczby są bardzo niewielkie, ale należy przypomnieć, że właśnie taka mniej więcej była skala skutków wirusa podczas pierwszej wiosennej fazy epidemii.

Przy znacznym oswojeniu społeczeństwa i politycznych decydentów z pandemią takie skutki nie powinny istotnie oddziaływać na życie społeczne i gospodarcze kraju, a skala obostrzeń powinna być niewielka. Ryzykiem dla takiego dość pozytywnego scenariusza jest w miarę powszechna odmowa poddania się szczepieniom, co może skutkować większym negatywnym oddziaływaniem koronawirusa na funkcjonowanie kraju.

W krajach źródłowych wirus już się cofa, ale jego śmiertelne apogeum jeszcze przed nami

Stosownie do wniosku zawartego w poprzednim materiale („prawdopodobnie już w drugim tygodniu listopada może dojść do spadku zbiorczego tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń”) bieżący trend zmian w zakresie ogólnej liczby nowych zakażeń minął już szczyt, do czego walnie przyczyniły się coraz to nowe restrykcje i obostrzenia przeciwepidemiczne wprowadzane przez władze wielu krajów. Wskaźnik liczby zgonów będzie jeszcze zapewne rósł przez 1 do 3 tygodni, gdyż stanowi on opóźniony w czasie efekt wzrostu nowych zachorowań oraz udziału zakażeń osób starszych wśród ogółu zakażonych, których podatność na ciężki przebieg choroby, w tym ze skutkiem śmiertelnym jest wielokrotnie większa.

W ostatnim tygodniu tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań wśród 37 monitorowanych państw wzrósł jeszcze w 21 przypadkach (poprzednio w 29), ale wzrosty te były z reguły znacznie mniej dynamiczne niż w tygodniach wcześniejszych oraz mniej dynamiczne od spadków w krajach, w których wirus zaczął się cofać.


W rezultacie dynamika wzrostu zbiorczego wskaźnika liczby nowych zakażeń w krajach źródłowych zachodniej części kontynentu po serii 17 wzrostów z rzędu wyniosła w minionym tygodniu prawie minus 21 procent (tydzień i dwa temu wyniosła plus 7,6 i 23 procent), gdyż spadła z 3103 do 2455 nowych zakażeń na milion. Ujemną dynamikę zmian wykazał też zbiorczy wskaźnik zakażeń dla środkowo-wschodniej części kontynentu, który spadł o ponad 2 procent (tydzień i dwa temu wzrost wyniósł 10 i 13 procent), czyli z 2302 do 2253 nowych zakażeń na milion mieszkańców.

Wzrósł natomiast dość niski zbiorczy wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych. W ubiegłym tygodniu jego dynamika wyniosła plus 9,6 procent, a sam wskaźnik podniósł się z 781 do 856 przypadków na milion mieszkańców.

Wskaźniki liczby zgonów w Europie nadal jeszcze w fazie wzrostu

Najwyższa dotychczas wartość tygodniowego wskaźnika liczby zgonów w krajach źródłowych Europy Zachodniej, czyli aż 60,5 przypadków na milion mieszkańców wystąpiła w drugim tygodniu kwietnia, po czym dość szybko spadał, a wartość minimalną (0,82) wskaźnik ten osiągnął w ostatnim tygodniu sierpnia. W kolejnych sześciu tygodniach stopniowo wzrastał by w połowie października osiągnąć umiarkowaną jeszcze wartość 4,63 zgonów ma milion mieszkańców.

Długo utrzymująca się stosunkowo niewielka liczba zgonów była prawdopodobnie jednym z zasadniczych powodów, dla których wizja jesiennej fazy pandemii długo nie budziła tak znacznych obaw oraz odpowiednich do skali potencjalnego zagrożenia decyzji o obostrzeniach życia społecznego i gospodarczego, takich jakie miały miejsce w okresie wiosennym.
Taka sytuacja skłaniała też wiele osób do coraz bardziej swobodnego podejścia do nakładanych przez władze ograniczeń i restrykcji dotyczących zachowań, dystansowania społecznego, czy publicznych i prywatnych zgromadzeń.

Według ostatnich danych tygodniowy wskaźnik przypadków śmiertelnych w nadal jeszcze najbardziej infekującym się obszarze, czyli w zachodnioeuropejskich krajach źródłowych, podniósł się w ostatnim tygodniu o ponad 20 procent (przed tygodniem i dwoma o 50 i 76 procent) z 32,2 do 38,7 przypadków na milion mieszkańców.

W mniejszym tempie rósł zbiorczy wskaźnik liczby zgonów w krajach źródłowych środkowo-wschodniej części kontynentu, który podniósł się w zeszłym tygodniu z 35,2 do 38,2 przypadków na milion, czyli o 8,5 procent (przed tygodniem i dwoma o 34 i 26 procent).

Bardziej korzystna niż w poprzednim tygodniu była natomiast sytuacja pod względem wskaźnika liczby zgonów w krajach docelowych, w których dynamika po duży wzroście w poprzedzającym tygodniu, w ostatnim stała się ujemna i wyniosła minus 7,3 procent (przed tygodniem i dwoma było to plus 66 i 36 procent), a sam wskaźnik spadł z 17,9 do 16,6 przypadków na milion mieszkańców.  

Polska na ścieżce do pozycji europejskiego lidera wskaźników liczby zgonów?

Coś co może w naszym kraju budzić szczególny niepokój to systematycznie wzrastająca liczba osób zmarłych w wyniku zakażenia wirusem Covid-19, która wprost przekłada się na wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, a który ostatnio przesunął nasz kraj pod tym względem już na siódmą pozycję spośród 33 monitorowanych krajów źródłowych i docelowych.

Zdecydowanie wyższe wskaźniki od Polski (65,5) wykazują na razie Czechy (126), Belgia (120) i Słowenia (118), a zupełnie nieznacznie Szwajcaria (67,5), Bułgaria (67,4) i Węgry (67,2) z tym, że silniejszy niż u nas trend wzrostowy wykazują jedynie Słowenia i Bułgaria.

Sugeruje to, że względna pozycja Polski może w kolejnych tygodniach nadal się pogarszać i w rezultacie wraz z upływem czasu na kontynentalnej coraz bardziej nabierającej kolorów mapce wskaźników zgonów w Europie może stać się jednym z nielicznych krajów oznaczonych kolorem czarnym (wskaźnik zgonów >40,0), a może nawet wejść w rolę jedynej tzw. czarnej owcy.

Wiosenny sukces zbyt łatwo przekonał władze, że nad wirusem da się zapanować …

Na pytanie co się stało, że ze stosunkowo bardzo korzystnej sytuacji podczas pierwszej wiosennej fali pandemii, w drugiej znaleźliśmy się w jednej z najgorszych na kontynencie europejskim, odpowiedź jest stosunkowo prosta.

Wiosenną falę epidemii Polska przebyła relatywnie korzystnie odnosząc nawet na tle spustoszonych przez koronawirusa większości państw zachodnioeuropejskich bardzo istotny sukces. Konsekwentnie powtarzamy, że kluczowym jego czynnikiem były działania wyprzedzające polegające na energicznym i trafnym wprowadzaniu ograniczeń przecinających główne kanały transmisji wirusa, którymi są różnego rodzaju kluby, puby, bary i restauracje oraz w uwarunkowaniach polskich także szkoły.

W takiej sytuacji niezrozumiałe jest zastosowanie przez Polskę podczas jesiennej fali pandemii w dużej mierze strategii  odwrotnej, czyli zamiast wprowadzania rozwiązań wyprzedzających, stosowanie działań pozostających wyraźnie w tyle za widocznym już alarmującym rozwojem sytuacji.

Władze zaniedbały logiczną analizę obszarów i kanałów transmisji koronawirusa

O licznych błędach popełnionych przez polskie władze w ramach zarządzania kryzysem epidemicznym pisaliśmy w naszych wcześniejszych materiałach już wielokrotnie. Powracając do tego tematu raz jeszcze w największym możliwym skrócie należy stwierdzić, że :

- głównym obszarem, w którym dochodzi do zakażeń (w zależności od badań 2/3 do 3/4 ogółu przypadków) są gospodarstwa domowe, w których wzajemnie zarażają  się członkowie często wielopokoleniowych rodzin.

Z kolei głównymi kanałami transmisji koronawirusa z zewnątrz do poszczególnych członków rodzin są:

- zakłady pracy, w których dochodzi do zakażania się członków rodzin w średnim wieku, które później przenoszą wirusa do gospodarstw domowych. Niestety tego pasma przenoszenia nie da się w większości skutecznie uniknąć, gdyż miejsca te są niezbędne dla funkcjonowania gospodarki (produkcja energii, transport, handel detaliczny, gospodarka komunalna etc).

- restauracje, teatry, kina, kluby i inne miejsca rozrywki, w których zarażają się osoby dorosłe i młodzież. Miejsca te nie są niezbędne do funkcjonowania gospodarki, ale stanowią jakby jakościowe zdobycze cywilizacji, bez których przez jakiś okres przejściowy społeczeństwo może jednak funkcjonować.

- szkoły, w których dochodzi do często bezobjawowych wzajemnych zakażeń dzieci i młodzieży, które są w konsekwencji przenoszone do gospodarstw domowych. Podjęcie  decyzji o zamknięciu szkół jest trudne, ale często może być epidemicznie opłacalne i skuteczne, zwłaszcza w Polsce poprzez przecięcie transmisji wirusa na linii dzieci - starsi członkowie rodzin.
 
W sukcesie wiosennej fali epidemii istotne było zwłaszcza to, że zamykając stosunkowo wcześnie szkoły spowodowano przebywanie niezarażonych jeszcze dzieci z również jeszcze niezarażonymi starszymi członkami rodzin i w ten sposób skutecznie zminimalizowano rozprzestrzenianie się wirusa w głównym jego obszarze ekspansji, czyli w gospodarstwach domowych i w efekcie ograniczono jego rozprzestrzenianie głównie do miejsc publicznych i zakładów pracy.

Ludzie są już zmęczeni liczbą ograniczeń i restrykcji dotyczących życia społecznego

W naszym kraju, pomimo znacznego niezadowolenia przedsiębiorców, podjęto jednak niepopularną, ale standardową w innych krajach decyzję o zamknięciu placówek gastronomicznych, klubów, pubów, barów, siłowni itp. tyle że nieco zbyt późno, zwłaszcza w sytuacji silnego ustawicznego przyspieszania tempa rozpowszechniania się wirusa.

Warto przy tym zauważyć, że w innych krajach, w tym zwłaszcza południa Europy, placówki gastronomiczne odgrywają niewspółmiernie większą rolę niż w Polsce. Stołowanie się tam poza domem powoli przechodzi w normę, podczas gdy w Polsce (poza niektórymi dzielnicami największych miast) normą jest jednak gotowanie i spożywanie posiłków w domu.

W tamtych krajach restauracje, czy kawiarnie łączą się przy tym z niższym poziomem ryzyka rozprzestrzeniania się infekcji, ponieważ tamtejszy klimat pozwala znacznie dłużej funkcjonować ogródkom zewnętrznym, gdzie ryzyko infekcji jest dużo mniejsze niż w pomieszczeniach zamkniętych.

Pomimo tych faktów w dużej większości krajów Europy nie było większych wątpliwości (inaczej niż przy szkołach) odnośnie zamykania lub dużego ograniczania działalności tego rodzaju placówek, gdyż traktowane jest to jako immanentny środek prowadzący do ograniczenia rozprzestrzeniania się epidemii.

Wentyl odreagowania pilnie potrzebny

Restauracje, puby, kawiarnie i różnego rodzaju kluby są jednak swoistym wentylem odreagowania stresu związanego z okresem epidemicznym, tyle że o tej porze roku szczególnie niebezpiecznym, ponieważ wiąże się to z przebywaniem w pomieszczeniach zamkniętych, w których ryzyko transmisji koronawirusa jest wielokrotnie wyższe niż na przestrzeni otwartej.

Gdyby restrykcyjnie potraktować walkę z rozprzestrzenianiem się epidemii należałoby zastanowić się, czy ze względu na ryzyko i ogólne koszty społeczne i gospodarcze nie korzystniejsze byłoby otworzenie placówek gastronomicznych dopiero wtedy, gdy będzie możliwe ich funkcjonowanie w formule otwartej (ogródki) lub przynajmniej półotwartej w intensywnym wietrzeniem pomieszczeń, czyli np. dopiero w kwietniu, a do tego czasu stworzenie systemu uczciwych rekompensat dla przedsiębiorców, których działalność byłaby zatrzymana lub istotnie ograniczona.

Turystyka wyjazdowa w ciepłe rejony znacznie bezpieczniejsza od krajowych kawiarni, pubów i restauracji

W okresie jesienno-zimowym (i ewentualnie wiosennym) bez większych wątpliwości można oszacować, że znacznie mniejsze ryzyko związane z przyjemnym spędzeniem czasu występuje w ciepłych destynacjach wypoczynkowych niż zwłaszcza w polskich miastach, nie mówiąc już o kawiarniach, restauracjach, czy klubach zakładając, że byłyby one otwarte.

Wynika to z kilku czynników. Pierwszy to znacznie lepsza sytuacja epidemiczna w prawie wszystkich krajach i regionach typowego turystycznego wypoczynku w relacji z Polską. Duże znaczenia ma też fakt, że od końca wakacji sytuacja epidemiczna w większości krajów poza-letniego wypoczynku jest dość stabilna, zaś w Polsce uległa ona gwałtownemu pogorszeniu.  

Dla ilustracji tej kwestii przedstawiamy dwa wykresy dotyczące krajów określanych jako egzotyczne z przyporządkowanymi tygodniowymi wskaźnikami infekcji według stanu z ostatniego tygodnia sierpnia oraz aktualnego z drugiego tygodnia listopada. Dodatkowo na każdym z nich przedstawiony jest tygodniowy wskaźnik zakażeń dla Polski dla tego samego okresu





Z wykresów jasno wynika, ze relatywna sytuacja ryzyka epidemicznego w Polsce i w krajach tzw. egzotycznych uległa w okresie ostatnich 2,5 miesiąca radykalnej zmianie na korzyść destynacji wyjazdowych. Podobnie korzystnie w relacji z Polską wypadają bliższe nam cele turystycznych wyjazdów jak Egipt, Wyspy Kanaryjskie, czy Madera. Sytuację epidemiczną w  bliższych nam destynacjach jesienno-zimowych postaramy się przedstawić w kolejnym materiale.

Plastikowe boxy na plażach niepotrzebne

Podczas wiosennej fali epidemii powszechnie zastanawiano się kiedy plaże zostaną otwarte i udostępnione plażowiczom oraz jak powinien być zorganizowany bezpieczny wypoczynek nad wodą. Nie brakowało licznych niezbyt rozsądnych pomysłów  typu boxy z pleksi o rozmiarach 2 na 2 metry, w których rodziny będą mogły wypoczywać ze znacznie mniejszym narażaniem się na ryzyko złapania wirusa.

Rozumowanie takie było dość naiwne, zwłaszcza biorąc pod uwagę niemal stałe zjawisko bryzy, która nawiewa świeże powietrze znad wody i bezustannie omywa plażę usuwając z niej wirusy i znacznie redukując w ten sposób ryzyko zakażenia. Pomysł z boxami należy traktować raczej jako lobbing na rzecz potencjalnych producentów, aby dać im zarobić znaczne pieniądze na ludzkim strachu przed złapaniem wirusa.

Bezpieczniejsza plaża niż miejskie ulice stanowi mocny argument przemawiający na rzecz turystyki wyjazdowej. Kolejnym jest możliwość stołowania się na otwartej przestrzeni lub przy szeroko otwartych oknach i intensywnym wietrzeniu, co w polskim klimacie jest o tej porze roku (przynajmniej do kwietnia) raczej niemożliwe.

Istotny jest też czynnik bezpiecznej podróży samolotem, w którym z powodów technicznych i dużej wymiany powietrza ryzyko złapania wirusa jest daleko mniejsze niż np. w komunikacji miejskiej.

Argumentów jest jeszcze kilka, ale wszystkie one prowadzą do jednakowej konkluzji
znacznie bezpieczniejszy powinien być nawet aktywny wypoczynek w ciepłych jesienno-zimowych destynacjach niż wędrówki po krajowych restauracjach i nocnych klubach nawet gdyby były one otwarte.

Izrael (prawie) okiełznał już koronawirusa, ale …

Izrael stał się prekursorem wprowadzenia powtórnego lockdownu. Decyzję tę podjęto około 13 września, gdy tygodniowy wskaźnik infekcji osiągnął już prawie 2400 przypadków na milion mieszkańców, a zatem przy mniejszym poziomie niż w Polsce (3220), a wprowadzone obostrzenia przewidziane były na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października, ale niektóre z nich zostały przedłużone.

Obecnie kraj ten nadal jest jeszcze (?) w fazie generalnej poprawy sytuacji pandemicznej. Tygodniowy wskaźnik liczby infekcji spadał z 4688 przypadków na milion w szczycie przed 6 tygodniami do 3885, 2789, 1321, 743, 543 i 467 w kolejnych, ale w ostatnim podniósł się do 489 i to niestety z tendencją do dalszego ponownego wzrostu.

W trendzie spadkowym niezmiennie pozostaje jednakże tygodniowy wskaźnik liczby zgonów, który po dwóch tygodniach stabilizacji na poziomie 28,2 oraz następnie spadków do 26,6; 20,5; 18,3 i 12,9 zdecydowanie obniżył się do 6,1 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu prawie 11-krotnie niższego niż w naszym kraju (65,5).

…  ale postanowił rozluźnić niektóre restrykcje

Tamtejszy rząd twierdził, że nie chce popełnić poprzednich błędów dotyczących zbyt szybkiego znoszenia ograniczeń w niektórych obszarach życia gospodarczego i społecznego i tym razem proces wychodzenia z lockdownu ma być bardziej stopniowy i trwać nawet przez okres 6 do 12 miesięcy.

Od 2 listopada przywrócono jednak stacjonarną naukę w młodszych klasach i zniesiono niektóre mniej ważne ograniczenia.
Jakie mogą być tego skutki? Przed tygodniem pisaliśmy „na razie widoczne jest, że tempo spadku wskaźnika infekcji ulega dość wyraźnemu wypłaszczeniu i następują niestety pewne (na razie nieśmiałe) symptomy jego ponownego wzrostu”.

Teraz widać już wyraźniejsze sygnały odradzania się liczby nowych zachorowań, ale możliwe, że jest to czysty przypadek i na ewentualne potwierdzenie odwrócenia trendu powinniśmy poczekać jeszcze co najmniej dwa tygodnie.

W tym kontekście jeszcze raz przypominamy, że w Izraelu pierwszą próbę okiełznania ponownego przyrostu liczby nowych infekcji podjęto już w lipcu, ale po pierwszych sukcesach w poprawie sytuacji epidemicznej rząd niestety uległ naciskom przedsiębiorców, restauratorów, właścicieli barów i klubów, którzy nakłonili go do złagodzenia nałożonych ograniczeń.

Tym niemniej nawet gdyby lockdown nie skończył się pełnym sukcesem to i tak zostanie kolejnym przykładem, który pokazuje skuteczny sposób na uporanie się z kolejną falą epidemii koronawirusa. Szczyt liczby nowych zachorowań nastąpił tam zaledwie 2 tygodnie po wprowadzeniu twardych restrykcji, a po 6 kolejnych wskaźnik liczby zakażeń spadł ponad 10-krotnie.

Pre-lockdown w kolejnym stanie Australii

Jak już wielokrotnie przedstawialiśmy w naszych materiałach (od początku lipca tego roku), zdecydowany lockdown okazał się również bardzo skuteczny w Australii. Dotyczył najbardziej na południe wysuniętego stanu Victoria, z aurą o tej porze roku przypominającą nasz listopad, a który był bardzo restrykcyjny i trwał kilka tygodni. Poprzez zamkniecie granic stanu nie dopuszczono do rozprzestrzenienia się wirusa na inne rejony kraju i w rezultacie wskaźnik infekcji w Australii jako całości spadł obecnie do niebywale niskiego poziomu (2,75), a przypadki śmiertelne ustały lub zdarzają się jedynie sporadycznie.

Obecnie lockdown wprowadzono w kolejnym stanie Australia Południowa. Przyczyną jest ognisko koronawirusa liczące łącznie 22 przypadki (sic!). Pomimo, że problem w tej skali według europejskich standardów wydawałby się znikomy i nie wart większej uwagi, postanowiono bez zbędnej zwłoki o wprowadzeniu sześciodniowego bardzo twardego lockdownu. W związku z nim zamknięte będą szkoły, restauracje i zakłady przemysłowe. Dla mieszkańców wprowadzono nakaz pozostawania w domach za wyjątkiem wyjść do pracy, lekarza i po niezbędne zakupy spożywcze.

Jest to ciekawy przypadek wyjątkowo szybkiej reakcji wyprzedzającej nastawionej na uniemożliwienie rozprzestrzenienia się wirusa. Od samego początku ma ona „szerokopasmowy” zasięg stojący jakby w opozycji do stosowanej w Europie (i w Polsce) popularnej metody „salami” polegającej na nakładaniu obostrzeń stopniowo i w miarę postępów rozprzestrzeniania się koronawirusa.

„Salami” okazało się bardzo nieefektywne, prowadzi z reguły do wielotygodniowych zmagań z wirusem, przynosi ogromne koszty społeczne i gospodarcze, a ponadto powoduje, w skali kontynentu, utratę życia przez co najmniej dziesiątki tysięcy ludzi. Wystarczy w tym celu przytoczyć tylko dane z trzech ostatnich dni: wtorek 5191 ofiar śmiertelnych, środa 5148, czwartek prawdopodobnie około 4800 (ostatecznych danych (godz. 22) jeszcze nie ma) …

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed czterech tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była dotąd problemem wyraźnie drugoplanowym, teraz przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania zyskuje systematycznie na znaczeniu.

Przypominamy raz jeszcze, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



Z zaktualizowanej wizualizacji wynika, że sytuacja w zakresie tygodniowej liczby zgonów uległa w krajach źródłowych kolejnemu pogorszeniu, a stało się tak w 15 krajach (poprzednio w 17) na ogólną ich liczbę 20. Mapka nie zawiera już żadnego z odcieni zieleni, która zniknęła już z ostatniego jej bastionu, którym przez jeden tydzień była Białoruś. Obecnie najkorzystniejszą sytuację pod względem wskaźnika liczby zgonów oznaczaną kolorem bladoczerwonym ma Dania i Białoruś, a relatywnie korzystnie (kolor czerwony) prezentuje się odnosząca ostatnio sukcesy w ograniczaniu epidemii Irlandia oraz tradycyjnie prezentująca niskie wskaźniki liczby zgonów Skandynawia. Pozostałe państwa źródłowe oznaczone są kolorami bordowym, ciemnobordowym lub czarnym, przy czym ten ostatni utrzymuje bardzo mocną pozycję, gdyż obecny jest w 10 krajach źródłowych na ogólną ich liczbę 20.

Sytuacja w zakresie wskaźnika liczby zgonów poprawiła się już trzeci raz z rzędu w Danii (spadek wskaźnika z 3,45 do 2,93), w Holandii (spadek z 33,3 do 28,2), w Rumunii (spadek z 55,0 do 54,5) oraz w Czechach (spadek z 133 do 126), które realizują program surowych przeciwpandemicznych obostrzeń, zaś na tym samym poziomie 6,53 pozostał wskaźnik liczby zgonów w realizującej podobne działania Irlandii.

Na drugim biegunie znajdują się kraje z dużymi przyrostami i bardzo wysokimi tygodniowymi wskaźnikami liczby zgonów, jak Belgia (wzrost wskaźnika z 111 do 120), Słowenia (z 89,0 do 118), Szwajcaria (z 54,1 do 67,5), Węgry (z 63,8 do 67,2) oraz Polska z wzrostem wskaźnika z 55,3 do 65,5 zgonów na milion mieszkańców.

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami



Jak można było to przewidzieć na podstawie wyraźnego wytracania dynamiki sytuacja w zakresie rozprzestrzeniania się koronawirusa na rynkach źródłowych uległa w minionym tygodniu, długo oczekiwanemu polepszeniu. Wprawdzie liczba krajów oznaczonych kolorem czarnym (ponad 2000 infekcji na milion mieszkańców) pozostała w ubiegłym tygodniu na tym samym poziomie 13 krajów na 20, ale za to w aż 10 (w tym w Polsce) odnotowano spadki wskaźników. Tym razem dotyczy to nie tylko stosujących tzw. twardy lockdown Irlandii i Czech, ale również innych krajów, które zastosowały nieco łagodniejsze restrykcje dopuszczające np. częściowe funkcjonowanie szkół.

W takiej sytuacji w ostatnim tygodniu ogólne ważone wskaźniki dla obszaru zachodniej i środkowo-wschodniej Europy po raz pierwszy od wielu tygodni spadły. Ważony liczbą ludności wskaźnik dla krajów Europy Zachodniej po 17 tygodniach nieprzerwanych wzrostów obniżył się z poziomu 3103 do 2455 przypadków na milion mieszkańców, czyli aż o prawie 21 procent, zaś poprzednio wykazał jeszcze ostatni wzrost o 7,6 procent. Mimo to pozostał jeszcze prawie 44 razy wyższy od minimum zanotowanego w pierwszym tygodniu czerwca (56 przypadków), a także po raz pierwszy od 5 tygodni był poniżej  takiego wskaźnika dla USA (3435).
 
Wysokie współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nadal utrzymują się w jej gęsto zaludnionych obszarach osiągając w niektórych przypadkach już niższe poziomy od notowanych w ubiegłym tygodniu. Tak było w Szwajcarii (spadek wskaźnika infekcji z 6628 do 5198), Belgii (spadek z 5598 do 3199), Holandii (spadek z 2996 do 2211), ale także w słabiej zaludnionej Francji (duży spadek wskaźnika z 5718 do 2979 zakażeń tygodniowo na milion mieszkańców). Nadal niestety rósł wskaźnik infekcji Austrii (z 4807 do 5645), która wprowadziła w ten wtorek pełny lockdown, a także powrócił do wzrostów w Wielkiej Brytanii (z 2310 do 2617), Słowenii (z 4529 do 4706) i w Niemczech (z 1522 do 1557) z tym, że w tym ostatnim kraju pozostawał nadal na względnie korzystnym poziomie.

Jak już zaznaczono w poprzednim materiale sporym sukcesem może pochwalić się Irlandia, w której tygodniowy wskaźnik infekcji spadł już czwarty raz z rzędu tj. najpierw z 1517 do 1462, potem do 995 i 692, a w ostatnim tygodniu do 512 nowych infekcji na milion mieszkańców.  

W ostatnim tygodniu obniżył się również ogólny wskaźnik nowych zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej. Ważony zbiorczy wskaźnik dla regionu opadł z 2302 do 2253 zachorowań na milion mieszkańców, czyli obniżył się o ponad 2 procent (przed tygodniem spadł o niecałe 10 procent). Do niższej dynamiki wzrostu wskaźnika przyczyniły się Czechy, w których spadł on znacznie z 6840 do 4235 i przy niewielkich różno kierunkowych zmianach w innych krajach przeważył szalę na rzecz niewielkiego spadku wskaźnika w regionie..

W Polsce po dużym przejściowym spadku wskaźnika zakażeń przed ośmioma tygodniami do poziomu 88, w kolejnych tygodniach już zdecydowanie wzrastał do 135, 214 i 337, 681, 1321, 2061, 3320 i 4425, ale w ostatnim tygodniu uległ nieznacznemu obniżeniu do 4406 przypadków na milion mieszkańców. Niestety jednocześnie nadal niepokoił znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu zwiększył się z 55,3 do 65,5, czyli o 18 procent.

W Rosji oraz na Ukrainie i Białorusi kontynuowane jest niezbyt wysokie tempo pogarszania się sytuacji pandemicznej i tym samym znalazły się one obecnie w przeciwnym trendzie niż większość pozostałych krajów regionu, w których wskaźniki, zwłaszcza  infekcji, zaczęły się obniżać.

W Szwecji po zniżce wskaźnika nowych zakażeń przed siedmioma tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion w kolejnych wzrastał on do 170, 263, 333, 413, 470, 732, 1342 i 2189, a w ostatnim już do 3049  przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Finlandii i Norwegii, a także w Danii, co wpłynęło obniżająco na wskaźnik dla całej Skandynawii, który wyniósł 1747 (w poprzednim tygodniu 1299)



Po niewielkim spadku w tygodniu ubiegłym 816 do 781 przypadków na milion, tym razem wskaźnik nowych zakażeń w krajach docelowych, czyli w takich do których udają się turyści umiarkowanie wzrósł do poziomu 856. Przy stosunkowo niskich jego wzrostach w 7 krajach docelowych (z ogólnej liczby 13) i małych spadkach w pozostałych 5, tym razem główną cegiełkę do wzrostu wskaźnika dołożyła druga najludniejsza w tej grupie Turcja, w której wzrósł on stosunkowo istotnie, a mianowicie z 199 do 272 przypadków na milion.

Niewielki był tym razem wzrost wskaźnika infekcji w Hiszpanii (z 2164 do 2226), zaś dużą obniżkę wykazał wskaźnik zgonów, który powrócił do obiektywnego dla tego kraju poziomu 41,4 po znacznym spadku z 62,4, który zawierał w sobie 1326 zmarłych, jakich „doszukano się” w hiszpańskich statystykach 4 listopada.   

W ostatnim tygodniu już po raz czternasty z rzędu znacząco pogorszyła się sytuacja w sąsiedniej Portugali (wzrost wskaźnika z 3430 do 3723), a po raz ósmy we Włoszech, w których wskaźnik wzrósł z 3738 do 4030. W niewielkiej skali obniżyły się tygodniowe wskaźniki infekcji w Maroku (z 925 do 904) i w Tunezji (z 848 do 787), a po ośmiu wzrostach z rzędu dość wyraźnie obniżył się on na Cyprze
z 1637 do 1369 przypadków na milion mieszkańców.

Nadal - pomimo znacznego wzrostu - relatywnie korzystnie kształtował się wskaźnik nowych infekcji w Turcji, w której zanotowano jego wzrost z 199 do 272. Ma to o tyle znaczenie, że kierunek ten przekształca się już w pewnym stopniu w całoroczny. Kolejny raz podniósł się wskaźnik infekcji we wcześniej względnie umiarkowanie infekującej się Grecji, tym razem z 1447 do 1665 przypadków na milion. Już wcześniejsze jego zwyżki skłoniły grecki rząd do ustanowienia narodowej 3-tygodniowej kwarantanny począwszy od soboty 6 listopada. Nie ma to jednak obecnie większego znaczenia dla turystyki, gdyż zbiegła się ona z końcem sezonu turystycznego w tym kraju.

Kolejny raz z rzędu zdecydowanie najniższy wskaźnik nowych infekcji miał miejsce w Egipcie
poniżej 14 przypadków na milion mieszkańców oraz wskaźnik liczby zgonów 0,83. Oba te wskaźniki są już od dłuższego czasu najmniejsze wśród monitorowanych krajów docelowych



Sytuacja epidemiczna w USA uległa w ostatnim tygodniu kolejny raz zdecydowanie niekorzystnej zmianie. Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń ponownie podniósł się bardzo znacznie, czyli o prawie 40 procent (poprzednio o 39 procent) z 2458 do 3435 przypadków na milion mieszkańców. Warto zwrócić uwagę, że w ostatnim tygodniu dynamiki zmian liczby infekcji w USA i w europejskich krajach źródłowych stały się przeciwne.

Po raz czwarty z rzędu wzrósł też tygodniowy wskaźnik zgonów, tym razem z 22,0 do 24,5, jak również wskaźniki osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia) oraz liczby chorych w ciężkim stanie choroby (kolumna czwarta). Wskaźnik liczby zgonów w USA jest na razie ciągle jeszcze znacznie niższy od wskaźników dla krajów źródłowych Europy Zachodniej (38,7) i Środkowo-Wschodniej (38,2), co może wynikać z faktu, że przyspieszenie dynamiki wzrostu wskaźnika infekcji nastąpiło w USA wyraźnie później niż w Europie.

W Japonii sytuacja epidemiczna w ostatnim tygodniu uległa ponownej niekorzystnej zmianie, gdyż tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń znacząco wzrósł z 43,7 do 71,7 przypadków na milion mieszkańców, ale wskaźnik zgonów wzrósł na razie niewiele z 0,43 do 0,56. Nadal jest to jednak poziom bardzo niski, zwłaszcza wobec wartości wskaźników epidemicznych w innych krajach, w tym europejskich i w USA.

W Korei Południowej wskaźniki epidemiczne nadal są wyraźnie lepsze. Po dwukrotnie z rzędu odnotowanych wskaźnikach zakażeń na poziomie 12,4 oraz wzroście do 15,4, podniósł się on do 21,8. Jednocześnie w niedużym stopniu wzrósł również wskaźnik zgonów z 0,23 do 0,29.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach oraz sześciu kolejnych wzrostach, wykazał w ostatnim tygodniu dość istotny spadek z 3,71 do 2,17, co oznacza, że już od ponad trzech miesięcy niezmiennie oscyluje on w przedziale wyjątkowo niskich wartości. Warto też zaznaczyć, że w Chinach od trzeciego tygodnia maja nie są już odnotowywane przypadki śmiertelne powodowane przez zakażenie koronawirusem.

Pewnym nowym sygnałem, który może mieć odniesienie do przewidywanej przez władze sytuacji w zakresie dalszego przebiegu epidemii, są medialne doniesienia o zachęcaniu społeczeństwa do gromadzenia zapasów artykułów spożywczych na okres jesienno-zimowy.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.


Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego