210227Analiza Cen LATO cz.3 - Wczasopedia.pl

Idź do spisu treści

Menu główne

210227Analiza Cen LATO cz.3

Klub Wczasopedia > Klub Wczasopedia
 

Informacja Branżowa firmy TravelDATA
dla uczestników Programu Transparentny Touroperator
oraz biur agencyjnych i osób zarejestrowanych na Wczasopedii


27.02.2021 - ANALIZA INFORMACJI MAJĄCYCH WPŁYW NA BRANŻĘ TURYSTYCZNĄ
Trzecia fala epidemii, a perspektywy polskiej turystyki wyjazdowej…

Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, zajmujący się gromadzeniem danych z rynku zorganizowanej turystyki wyjazdowej publikuje kolejną analizę informacji mających wpływ na branżę turystyczną

Polska: kolejny dowód na związek pomiędzy luzowaniem restrykcji i pogarszaniem się sytuacji epidemicznej

Jak można było z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, poluzowywanie wprowadzonych wcześniej ograniczeń i obostrzeń powinno nieuchronnie prowadzić do pogorszenia sytuacji epidemicznej w kraju. Pytanie w tym wypadku nie brzmiało czy tak się stanie, ale jak szybko i w jakim stopniu. Rząd poddawany nieustannej presji opozycji i większości mediów domagających się znoszenia trudnych dla życia społecznego i gospodarczego regulacji, najprawdopodobniej postanowił wyjść im naprzeciw przywracając stopniowo nieco normalności w codziennym funkcjonowaniu kraju. Co więcej - postanowiono uczynić to przed innymi krajami w podobnej, a nawet nieco lepszej od nas sytuacji epidemicznej, zajmując w ten sposób pozycję jednego z wiodących liderów w rozluźnianiu epidemicznych obostrzeń.

Pierwszym symptomem takiego podejścia było dość wczesne, czyli od poniedziałku 18 stycznia, rozpoczęcie stacjonarnej nauki w szkołach dla klas 1-3. Była to decyzja niejako wbrew negatywnym doświadczeniom innych krajów (np. Izraela) i wbrew zaawansowanym modelom cyfrowych wskazującym, że szkoły są jednym z najbardziej efektywnych kanałów transmisji koronawirusa i ustępują w tym względzie tylko placówkom gastronomicznym (restauracje, kawiarnie, puby itp.) oraz miejscom zwłaszcza nocnej rozrywki.

W warunkach polskich kanał ten jest nawet skuteczniejszy niż przeciętnie, gdyż dodatkowym czynnikiem ryzyka jest przeludnienie polskich lokali mieszkalnych i wielopokoleniowość znacznej części gospodarstw domowych, co stwarza możliwość przenoszenia choroby z bezobjawowo zakażonych dzieci na osoby starsze obarczone wielokrotnie większym ryzykiem ciężkiego przebiegu choroby ze skutkiem śmiertelnym włącznie.

Co ciekawe czynnik przeludnienia i wielopokoleniowości nie jest dostrzegany przez inne źródła, choć obok niskiej dyscypliny społecznej może on w dużym stopniu tłumaczyć uporczywe trwanie - pomimo utrzymywania wielu istotnych restrykcji i powtarzania lockdownów
często bardzo niekorzystnej sytuacji epidemicznej w tzw. krajach postkomunistycznych, w tym zwłaszcza u naszych południowych sąsiadów, czyli w Czechach i na Słowacji.

Polskie władze chyba już pogodzone z trzecią falą epidemii …

W wielu poprzednich materiałach przedstawialiśmy sytuację epidemiczną Polski (wskaźniki liczby zakażeń i zgonów) na tle otaczających nas krajów Unii Europejskiej. Z reguły była ona wyraźnie lepsza od większości z nich, co prawdopodobnie było czynnikiem, który skłonił polski rząd do dość ofensywnych działań w redukowaniu ograniczeń i obostrzeń, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę wymieniony obciążający nas czynnik przeludnienia lokali mieszkalnych i wielopokoleniowości rodzin.

Obecnie ma już miejsce coraz więcej symptomów wyraźnie świadczących o nowej fali pogarszania się sytuacji epidemicznej zwanej potocznie trzecią falą, na którą złożyły się na razie trzy główne czynniki. Pierwszym jak już wspomnieliśmy jest przywrócenie stacjonarnej nauki w klasach 1-3, drugim jest otworzenie sklepów i galerii handlowych, a trzecim stosunkowo niski w naszym kraju stopień przestrzegania obowiązujących restrykcji i ograniczeń przez znacząca część społeczeństwa (zwłaszcza młodszą).

Obecnie można odnieść wrażenie, że rząd pogodził się już z bardzo prawdopodobną trzecią falą epidemii koronawirusa. Jej szczyt (zakażenia) jest już półoficjalnie sytuowany w okolicach przełomu marca i kwietnia, a tygodniowy wskaźnik liczby zachorowań może osiągnąć poziom jedynie umiarkowanie niższy od jego szczytu z jesiennej drugiej fali epidemii.

Dla przypomnienia maksimum wskaźnika zakażeń drugiej fali miało miejsce 11 listopada i osiągnęło 4753 przypadki na milion, a minimum pomiędzy drugą i obecnie wzbierającą falą trzecią miało miejsce 9 lutego na poziomie 966.

Wskaźnik liczby zgonów był przesunięty w czasie o mniej więcej dwa tygodnie i wyniósł odpowiednio 94,2 w dniu 25 listopada (maksimum) i 35,9 w dniu 22 lutego (minimum).

Cofnięcie się wskaźnika nowych zakażeń do wielkości 2000 trwało później 27 dni (do 8 grudnia). Jest to o tyle istotne, że tygodniowy wskaźnik zakażeń w wysokości 2000 przypadków na milion (w oryginale 200 na każde 100.000 mieszkańców) był rozpatrywany przez Komisję Europejską jako granica powyżej której powinny być blokowane podróże do takiego kraju za wyjątkiem niezbędnych, a zatem również podróże o charakterze turystycznym i wypoczynkowym.

W Polsce taka granica przy wygasającej trzeciej fali epidemii mogłaby - według przyjętych parametrów
zostać osiągnięta bezpośrednio przed lub dopiero w okolicach majówki, co nie byłoby ani wygodną, ani optymistyczną datą z punktu widzenia możliwości nieskrępowanych wyjazdów w ramach zorganizowanej turystyki wyjazdowej.

Sytuacja taka wpisuje się w niemal uniwersalny już schemat rozwoju sytuacji epidemicznej, który okazuje się bardziej pesymistyczny od standardowych początkowych przewidywań. Powoduje to ustawiczne odsuwanie się powrotu do normalności w życiu społecznym i gospodarczym, a co za tym idzie powrotu do efektywnej działalności biznesowej. W ten sposób również perspektywy dla działalności organizatorów turystyki w sezonie lato 2021 stają się stopniowo coraz bardziej niepewne i obarczone trudnym do określenia ryzykiem.

Polska utraciła już pozycję kraju o korzystniejszej sytuacji epidemicznej na tle sąsiadów

Przed tygodniem podawaliśmy, że sytuacja epidemiczna w naszym kraju była jeszcze nieco lepsza niż w unijnych krajach bezpośrednio lub pośrednio (poprzez morze jak np. Dania) graniczących z Polską, ale wcześniejsza przewaga nad nimi stopniała już niemal całkowicie. Najprawdopodobniej jest to pośredni rezultat dość szybkiego rozluźniania poprzednich ograniczeń i obostrzeń w życiu społecznym i gospodarczym.

Poniżej przedstawiamy zaktualizowane zestawienie obu głównych wskaźników epidemicznych w unijnych krajach otaczających Polskę, dla których dane medyczne dotyczące epidemii koronawirusa cechują się wysoką wiarygodnością.

Masywniejsze niebieskie słupki oznaczają średni wskaźnik liczby zachorowań (lewa skala), a węższe słupki czerwone średni wskaźnik liczby zgonów, który w celu lepszej wizualizacji przedstawiony jest w zmienionej skali prawej.



Obecny wykres odmiennie niż sześć poprzednich z wcześniejszych materiałów wskazuje, że otaczające nas kraje (sześć uszeregowanych według ruchu wskazówek zegara) po raz pierwszy nie mają już gorszej od Polski sytuacji epidemicznej.

Nasz kraj znajduje się obecnie w samym środku stawki zarówno pod względem wskaźnika liczby nowych zachorowań, jak i wskaźnika liczby zgonów. Pod względem tego pierwszego lepiej od Polski prezentują się teraz Dania, Niemcy i Litwa, a słabiej Szwecja, Słowacja i Czechy. Wyrównała się też sytuacja pod względem wskaźnika liczby zgonów, gdzie również zajmujemy środkową pozycję. Korzystniej od Polski prezentują się teraz Niemcy, Dania i Szwecja, zaś mniej korzystnie Litwa, Czechy i Słowacja.

Warto zauważyć, że bardzo podobna jeszcze kilka tygodni temu do polskiej, sytuacja epidemiczna w Niemczech zmieniała się systematycznie na korzyść tych ostatnich. Taki trend zmiany sytuacji może wynikać z utrzymywania niezmienionych warunków lockdownu u naszych zachodnich sąsiadów przy jednoczesnym luzowaniu antyepidemicznych obostrzeń w Polsce.

Ponad dwa tygodnie temu po dyskusji kanclerz Merkel z premierami krajów związkowych postanowiono o przedłużeniu lockdownu do co najmniej 7 marca, chociaż propozycja pani kanclerz przewidywała datę odleglejszą o tydzień. Postanowiono też, że sklepy (za wyjątkiem tych niezbędnych i aptek, które działają) będą mogły zostać otwarte, gdy wskaźnik zakażeń zbliży się do granicy 350 na milion mieszkańców, podczas gdy obecnie wynosi on nieco ponad 600.

Najlepszą sytuację epidemiczną wśród otaczających Polskę krajów od dawna miała stosująca restrykcyjny lockdown i przestrzegająca antyepidemicznych regulacji Dania. Pomimo tak dobrych wskaźników epidemicznych nie odstępowano tam przedwcześnie od pragmatycznych rozwiązań mających pomagać w zwalczaniu epidemii.

Dopiero na okres od 1 marca zaplanowano tam pierwsze rozluźnienia przyjętych rozwiązań. Otwarte będą specjalistyczne sklepy o powierzchni do 5000 m2, a większe obiekty pod warunkiem wcześniejszego umówienia przez Internet wizyty. Nadal zamknięte będą centra handlowe, a wstęp do instytucji kultury możliwy będzie jedynie z negatywnym wynikiem testu. W szkołach wprowadzone zostaną powszechne testy dla uczniów, a nauka stacjonarna odbywała się będzie co drugi tydzień.

W Szwecji mimo, że wprowadzono tam restrykcje, są one nadal stosunkowo łagodne, ale ulegną kolejnemu obostrzeniu z powodu niekorzystnej i pogarszającej się sytuacji epidemicznej w większości regionów kraju.

Na Litwie z powodu braku zadowalającej poprawy sytuacji epidemicznej zdecydowano o przedłużeniu stanu narodowej kwarantanny mającego pierwotnie trwać do 1 marca o miesiąc do 1 kwietnia. Nadal zamknięte będą lokale gastronomiczne i miejsca rozrywki, a szkoły i uczelnie pracować będą wyłącznie zdalnie. Od dwóch tygodni otwarte są natomiast zakłady fryzjerskie i salony kosmetyczne.

W Czechach, które od trzech tygodni przejęły od Portugalii pałeczkę najbardziej zainfekowanego kraju Europy zdecydowano od 1 marca jeszcze bardziej zaostrzyć i tak restrykcyjny w tym kraju i trwający od prawie trzech miesięcy lockdown. Zaproponowano radykalne zaostrzenia restrykcji: zakaz poruszania się pomiędzy powiatami, zamknięto przedszkola i działające jeszcze szkoły dla klas 1-3. W sklepach i środkach komunikacji ma być wprowadzony obowiązek stosowania maseczek FFP2 i jednocześnie zabronione będzie używanie dozwolonych dotychczas podwójnych maseczek chirurgicznych.

Jak widać na przytoczonych przykładach działania i rozwiązania stosowane w innych krajach są bardziej restrykcyjne niż w Polsce i to mimo lepszej często sytuacji epidemicznej.

Rozluźnianie restrykcji … tam gdzie zbliżają się wybory

Są jednak też przykłady krajów, które łagodzą obostrzenia pomimo, że sytuacja epidemiczna się w nich pogarsza. Łączy je chęć zaskarbienia sobie przychylności społeczeństwa i uzyskania lepszego rezultatu w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Takimi przykładami są Holandia (wybory 17 marca) i Bułgaria (wybory 4 kwietnia).

W tym pierwszym kraju będzie można od 3 marca robić zakupy w sklepach detalicznych po internetowej rejestracji cztery godziny wcześniej, a na każdym piętrze przebywać będą mogły maksymalnie 2 osoby (sic!).

Od 1 marca zostaną otwarte szkoły, ale przeważnie na jeden dzień w tygodniu, jak również salony fryzjerskie i kosmetyczne. Od 15 marca (na dwa dni przed wyborami) zniesiona zostanie godzina policyjna.

W Bułgarii, w której wskaźniki epidemiczne od czterech tygodni systematycznie się pogarszają zdecydowano o otwarciu od 1 marca lokali gastronomicznych, a od 1 kwietnia klubów nocnych i dyskotek (do 23.30). Warto przy tym dodać, że proces szczepień przebiega w tym kraju bardzo opornie i zaszczepiono tam dopiero nieco ponad 150 tysięcy osób, czyli relatywnie około 4-krotnie mniej niż w Polsce.

Jest wysoce prawdopodobnie, że otworzenie najbardziej efektywnego kanały transmisji koronawirusa jakim są lokale gastronomiczne spowoduje znaczące pogorszenie sytuacji epidemicznej kraju. Zjawisko takie widoczne jest już we Włoszech, w których od początku lutego otworzono restauracje i bary, choć działają one w ograniczonym czasie i często na świeżym powietrzu w zewnętrznych ogródkach przyrestauracyjnych.

Sukces Portugalii
skutki poważnego potraktowania epidemii przerosły najbardziej optymistyczne oczekiwania

W materiale sprzed czterech tygodni podawaliśmy, że Portugalia była na najgorszej pozycji w obu najważniejszych indeksach epidemicznych zdecydowanie wyprzedzając pod tym względem pozostałe kraje Europy. W kolejnych tygodniach sytuacja zmieniała się jednak wyraźnie na korzyść tego kraju. Imponujący był przy tym zwłaszcza błyskawiczny spadek wskaźnika nowych zakażeń, który w okresie tylko ostatnich czterech tygodni obniżył się ponad 7-krotnie, czyli z 8470 do 1154 przypadków na milion mieszkańców.

Wcześniejsza fatalna sytuacja epidemiczna Portugali wydaje się zupełnie niepotrzebnym skutkiem nałożenia się trzech poważnych błędów władz, uspokojonych wcześniejszą relatywnie niezłą sytuacją w listopadzie i grudniu poprzedniego roku.

Pierwszym była chęć zaoferowania zmęczonych wielomiesięcznymi ograniczeniami Portugalczykom prawie wolnych od restrykcji Świąt Bożego Narodzenia. Drugim było niezrozumiałe zlekceważenie nowej brytyjskiej mutacji koronawirusa, o której niemal od początku wiedziano, że jest o połowę bardziej zaraźliwa niż jego dotychczasowa odmiana, a błędem trzecim było stanowczo zbyt długie upieranie się przy stosunkowo łagodnych ograniczeniach dotyczących funkcjonowania szkół i przedszkoli, a zwłaszcza gastronomii.

W reakcji na dramatyczną sytuację epidemiczną
chorych trzeba już było transportować do szpitali w innych krajach - rząd wprowadził w końcu (dopiero 13 stycznia) ogólnokrajowy lockdown, a tydzień później zamknął wszystkie szkoły. Wcześniej kraj ten stosował dotąd, jako jeden z nielicznych, relatywnie nieduży poziom restrykcji, zwłaszcza jeśli chodzi o działalność lokali gastronomicznych, która podlegała jedynie udawanym ograniczeniom. Utrzymywano zatem zbyt długo funkcjonowanie zdefiniowanego  przez modele cyfrowe zdecydowanie najbardziej niebezpiecznego kanału transmisji koronawirusa do gospodarstw domowych oraz drugiego najniebezpieczniejszego, czyli placówek edukacyjnych.
Obecny sukces Portugalii w imponująco szybkim ograniczeniu zasięgu i skutków rozprzestrzeniania się koronawirusa jeszcze raz świadczy o tym, że twardy i powszechnie przestrzegany lock down przez zdyscyplinowane przez bardzo złą sytuacją społeczeństwo, jest bardzo efektywną metodą na walkę z epidemią, o czym zdają się często nie pamiętać inne rządy mające potem permanentne wielotygodniowe, a nawet wielomiesięczne kłopoty z wirusem oraz zamrażaniem życia społecznego i gospodarczego.
Poniżej nawiązujemy jeszcze do tradycyjnie przedstawianych sytuacji epidemicznych w Szwecji i Izraelu, które były już systematycznie przedstawiane w wielu poprzednich materiałach.

Szwecja: mimo (i tak spóźnionych) obostrzeń sytuacja epidemiczna nadal wśród najgorszych w Europie

Przyjęcie i długotrwałe utrzymywanie w Szwecji kontrowersyjnej strategii walki z epidemią wymyślonej i forsowanej przez głównego epidemiologa kraju Andersa Tegnella zakładającej brak istotniejszych obostrzeń okazało się w ostatecznym rozrachunku spektakularną porażką. Przekonanie o klęsce takiej strategii walki z epidemią jest w kraju powszechne, co podzielił też premier kraju Stefan Loefven twierdząc, że „brak lockdownu był błędem”.

W obliczu wymykającej się spod kontroli sytuacji epidemicznej wprowadzono w końcu zdroworozsądkowe regulacje i obostrzenia, które inne europejskie kraje wprowadzały z sukcesem już znacznie wcześniej. W ich rezultacie tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń, który uporczywie utrzymywał się na poziomie powyżej 4000 ze szczytem na poziomie 5158 przed sześcioma tygodniami, zaczął mocno spadać i osiągnął 1940 nowych zachorowań na milion mieszkańców. W przedostatnim i ostatnim tygodniu był wprawdzie ponownie nieco wyższy (2015 i 2253), ale nie wygląda już bardzo szokująco na tle ogółu krajów źródłowych zachodnioeuropejskich (średnio 1259) oraz Europy Środkowo-Wschodniej (średnio 1194).

Obniżył się również w tym samym czasie relatywnie wysoki wcześniej wskaźnik liczby zgonów z maksymalnej wartości 88,1 do 21,9, który stał się już nawet niższy od średniej dla europejskich krajów źródłowych, która wynosiła w ostatnim tygodniu około 34,0.  

Teoretycznie oznacza to spory sukces, ale w rzeczywistości tak nie jest. Wskaźników epidemicznych Szwecji nie należy bowiem porównywać z wskaźnikami dla gęsto zaludnionych krajów i rejonów Europy Zachodniej, czy z zamieszkującymi przeludnione lokale mieszkalne społeczeństwami Europy Środkowo-Wschodniej. Prawidłową grupą porównawczą dla Szwecji są inne kraje skandynawskie o podobnej gęstości zaludnienia, podobnym klimacie, podobnych warunkach mieszkaniowych i stosunkowo nielicznych rodzinach wielopokoleniowych, w których naturalne warunki dla szybkiej transmisji wirusa są znacznie korzystniejsze.

Takie porównania od wielu miesięcy niezmiennie wypadały i nadal wypadają dla Szwecji wręcz dramatycznie. Pod względem wskaźnika liczby zakażeń Szwecja obecnie nadal wypada 6-krotnie gorzej od Norwegii oraz 3,4-krotnie gorzej od Finlandii, która obecnie przygotowuje się do wprowadzenia stanu wyjątkowego (od 8 marca), gdyż zdaniem władz sytuacja epidemiczna kraju znacznie się pogarsza.

Pod względem wskaźnika liczby zgonów sytuacja była w ubiegłym tygodniu dla Szwecji jeszcze bardziej niekorzystna. Był on w prawie 8-krotnie wyższy niż w Norwegii oraz 7,5-krotnie wyższy niż w Finlandii.

W tym miejscu warto też kolejny raz podkreślić, że temat de facto ewidentnego anty-sukcesu, a nie przedstawianego w wielu mediach imponującego sukcesu Szwecji podnoszony był i jest w materiałach Instytutu TravelDATA już od 22 tygodni.

Przykład Izraela nadal wskazuje na większy niż przypuszczano problem w skutecznym zwalczaniu epidemii

Izrael jako pierwszy kraj postanowił o wprowadzeniu powtórnego lockdownu jako decyzji wyprzedzającej drugą jesienną falę pandemii. Podjęto ją około 13 września przy wskaźniku nowych infekcji na poziomie 2400, a wprowadzone obostrzenia przewidziane były pierwotnie na okres 3 tygodni, czyli od 18 września do 11 października.

Miarą początkowych sukcesów lockdownu był spadek tygodniowego wskaźnika liczby infekcji z 4688 przypadków na milion w szczycie zachorowań do minimalnej wartości 467 już po zaledwie czterech tygodniach jego obowiązywania, a zatem Izrael odniósł podobny sukces w zakresie zwalczania rozprzestrzeniania się koronawirusa jaki jest obecnie udziałem Portugalii.

Jednakże pomimo wcześniejszych deklaracji o ostrożnym i powolnym procesie wychodzenia z lockdownu, już 2 listopada przywrócono stacjonarną naukę w młodszych klasach, a także złagodzono bądź zniesiono niektóre ograniczenia. Był to metodologiczny błąd w walce z epidemią typowy też dla wielu innych państw i zapewne jedna z kluczowych przyczyn ponownego szybkiego wzrostu zarówno liczby nowych infekcji, jak też śmiertelnych ofiar epidemii.  

W takiej sytuacji władze wprowadziły trzeci już lockdown, który wszedł w życie 27 grudnia z zamiarem utrzymania go przez dwa tygodnie lub dłużej jeśli dzienna liczba zakażeń utrzyma się w kraju na poziomie powyżej 1000 (w minionym tygodniu średnio około 2800).

W czasie jego trwania tygodniowy wskaźnik nowych zakażeń po ośmiu tygodniach podniósł się ponad 13-krotnie do 6197, ale w czterech ostatnich obniżył się do poziomów 5003, 4989, 3809 i 2789 przypadków na milion mieszkańców. Jest to jednak nadal bardzo wysoki poziom, który w Europie kolejny tydzień z rzędu dawałby Izraelowi pozycję wicelidera pod względem wskaźnika liczby zakażeń (sic!).

Bardziej zdecydowane były spadki wskaźnika liczby zgonów, który z wcześniejszego apogeum na poziomie 28,2 obniżył się stopniowo do minimalnej wartości 5,3, po czym powrócił do silnego trendu wzrostowego osiągając szczytową wartość 44,9, zaś w minionych trzech tygodniach spadł do poziomów 40,3, 34,2, 29,7 i 20,5.

Fakt szybszego spadku liczby zgonów niż liczby zakażeń można tłumaczyć bardzo wysokim stopniem zaszczepienia osób 60+ (przekroczono tam wskaźnik 90 procent), co powoduje duży spadek śmiertelności w tej grupie, która tradycyjnie odpowiada za zdecydowaną większość liczby zgonów.   

Pomimo zaszczepienia już prawie 50 procent społeczeństwa sytuacja epidemiczna w Izraelu nadal niekorzystna

Izrael stał się ostatnio ulubieńcem mediów w kwestiach epidemicznych, a stało się to za sprawą sprawnie prowadzonej akcji szczepień, w której stał się światowym liderem w odniesieniu do liczby mieszkańców. Jest to przede wszystkim efekt sprawnego zabezpieczenia przez państwo bardzo dobrego dostępu do preparatów Pfizer-BioNTech, na co dodatkowy wpływ miało zobowiązanie się Izraela do szybkiego przekazywania danych na temat statystyk skuteczności szczepionki.

W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką osiągnęła już prawie 50 procent społeczeństwa (ok. 4,5 mln osób), a dwoma prawie 33 procent (ok. 3,0 mln osób). Zaszczepionych jest już ponad 90 procent osób w wieku 60+, zaś 23 stycznia rozpoczęto szczepienia nastolatków, zwłaszcza tych, którzy będą w najbliższym czasie przystępować do egzaminów. Celem premiera Benjamin Netanjahu jest zaszczepienie do końca marca wszystkich obywateli w wieku powyżej 16 lat.

Sytuacja epidemiczna w Izraelu podsuwa pesymistyczne wnioski dla Polski i dla branży turystyki wyjazdowej

Pomimo szeroko zakrojonej akcji szczepienia izraelskiego społeczeństwa nie jest jeszcze widoczny wyraźny wpływ na poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. Wskaźnik nowych zakażeń spada stosunkowo powoli, a tempo tego spadku było dotychczas wolniejsze niż w większości krajów Europy, co sprawiło, że relatywna sytuacja Izraela na ich tle uległa nawet pogorszeniu.

Ostatni tydzień przyniósł jednak pewien postęp, gdyż wskaźniki epidemiczne w Izraelu nadal się zmniejszają podczas gdy w Europie (ogółem) utknęły w miejscu. Poprawę sytuacji epidemicznej w tym kraju wspiera wprowadzenie jeszcze jednego miesięcznego lockdownu i dołożenie do niego prawie całkowitego zakazu ruchu lotniczego. Decyzje takie są korzystne dla hamowania procesu rozwoju choroby, ale utrudniają precyzyjne wyodrębnienie samoistnego wpływu akcji szczepień na rozwój sytuacji epidemicznej kraju.

Pewien niepokój budzi przedstawiona wyżej sytuacja, w której pomimo zaszczepienia ludności liczbą około 7,5 miliona dawek (4,5 mln po raz pierwszy, a 3,0 mln powtórnie) nie są widoczne jeszcze symptomy dużych spadków wskaźników epidemicznych, a te które mają miejsce bardzo przypominają efekty wprowadzanych przez inne państwa lockdownów.

Przeliczając izraelską akcję szczepienną na warunki polskie oznaczałoby to już około 30 milionów dawek. Zakładając nawet blisko dwukrotnie większą niż obecnie dostępność szczepionek i możliwość dokonywania miliona szczepień tygodniowo, oznacza to, że podobny stopień zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki jest obecnie w Izraelu, mógłby zostać osiągnięty dopiero na przełomie sierpnia i września (data ta odsuwa się w czasie z powodu aktualizacji danych z Izraela, jak również kolejnych redukcji zapowiadanych dostaw szczepionek do Polski).

Jak pokazują dane taka proporcja zaszczepionej części społeczeństwa może wcale nie gwarantować dostatecznej poprawy sytuacji epidemicznej bez równoległego utrzymywania dalszych ograniczeń i obostrzeń (tak jak w Izraelu), a to będzie nadal utrudniało swobodny rozwój ruchu turystycznego.

Bardzo prawdopodobne przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego
pomimo równolegle prowadzonego procesu szczepień - może prowadzić do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż to się obecnie przewiduje, czyli często około 70 procent ruchu turystycznego z 2019 roku (Rainbow) lub 80 procent (Grupa TUI).

W połączeniu z niepewnym epidemicznie sezonem zimowym 2021/22 prowadzi to do oczywistego wzrostu ryzyka zakłóceń w działalności polskich organizatorów, zwłaszcza gdy nie zostaną oni wsparci adekwatną pomocą finansową (vide Grupa TUI oraz biuro Nowaturas).

Przegląd sytuacji epidemicznej w europejskich krajach źródłowych, docelowych oraz USA, Chin, Japonii i Korei Pd.

W tej części materiału tradycyjnie przedstawiono zaktualizowane mapki oraz tabelę obrazujące sytuację w zakresie rozwoju infekcji koronawirusem w poszczególnych krajach podzielonych na rynki źródłowe i docelowe. Zaznaczamy, że zostały one sporządzone według zasad przedstawionych w materiale z 13 marca 2020, czyli nie przedstawiają liczb bezwzględnych, jak jest to często ujmowane w mediach, ale obejmują liczby zachorowań i zgonów odniesione do liczby mieszkańców, jak również nie pokazują liczb narastająco od początku epidemii lecz podają aktualną sytuację rozwoju choroby w okresie ostatniego tygodnia (pomiędzy godzinami 22 w kolejne niedziele), co pozwala precyzyjniej obserwować bieżące tempo rozwoju i skutki epidemii.

Postanowiliśmy zachować okres tygodnia dla monitorowania aktualnej gęstości liczby zakażeń i zgonów, ponieważ sytuacja w zakresie rozwoju choroby zmienia się tak szybko, że okres 14-dniowy zawiera już zbyt wiele starszych danych i nie oddaje w dostatecznym stopniu dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Jednotygodniowy okres obserwacji wskaźników stosuje także polski rząd przy podejmowaniu kluczowych decyzji o zwiększeniu lub poluzowaniu obostrzeń epidemicznych.

Stosownie do nowej inicjatywy sprzed jedenastu tygodni do prezentowanych mapek dołączono mapkę tygodniowych wskaźników liczby przypadków śmiertelnych wraz z krótkim komentarzem. Jest ona przedstawiana jako pierwsza również dlatego, że kwestia liczby zgonów, która z powodu relatywnie niedużej ich liczby była przez długi okres czasu problemem wyraźnie drugoplanowym, obecnie przy systematycznie rosnącej częstotliwości ich występowania systematycznie istotnie zyskuje na znaczeniu.

Przypominamy również, że poczynając od materiału z 30 października z powodu bardzo znacznego wzrostu wskaźników epidemicznych postanowiliśmy w prezentowanych mapkach wprowadzić nowy najbardziej niekorzystny z epidemicznego punktu widzenia kolor czarny według następujących zasad:

  • Tygodniowy wskaźnik zakażeń - dla liczby przypadków > 2000 na milion mieszkańców

  • Tygodniowy wskaźnik zgonów dla liczby przypadków > 40 na milion mieszkańców


Wielkości te stanowią dwukrotność limitów obowiązujących wcześniej dla najmniej korzystnego koloru ciemnobordowego



W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski obniżył się z 45,5 do 36,1, czyli o 20,7 procent (poprzednio spadł o 9,7 procent). Oznaczało to pewne poprawienie się sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość spadła w mniejszym stopniu, czyli o 12,4 procent (z 38,8 do 34,0).

W porównaniu z Polską największą zmianę za korzyść, czyli zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, a stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 69,1 do 50,2), Irlandia (z 53,5 do 38,4) i Dania (z 13,1 do 7,93).

Warto zauważyć, że bardziej istotny postęp dotyczy krajów zachodniej części kontynentu, gdzie od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską jego odmianą.

W krajach środkowej części Europy stopień przestrzegania ograniczeń i obostrzeń wydaje się mniejszy, co może mieć związek z historycznie ugruntowanym kontestowaniem lub nawet niewykonywaniem zaleceń i decyzji władz, czyli zjawiska, które niemal nie występuje np. w państwach Skandynawskich. Sytuacje epidemiczną pogarsza dodatkowo znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych w tej części Europy (spadek po czasach RWPG) i rozpowszechniona wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe.

Przed tradycyjnymi mapkami przedstawiającymi aktualną sytuację w zakresie wskaźników zakażeń w poszczególnych krajach źródłowych i docelowych prezentujemy jeszcze poglądowe wykresy zbiorczych wskaźników zakażeń i zgonów  dla tych regionów oraz dla Wielkiej Brytanii, która jest w tej chwili głównym obszarem zakażania nową odmianą koronawirusa





Na wykresie wskaźników nowych zakażeń wyraźnie widać kontynuację cofania się wskaźnika dla zarażanej już w dużym stopniu nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się już niższy od średniej wartości prezentowanej przez europejskie zachodnie i środkowo-wschodnie kraje źródłowe. Należy jednak w tym przypadku mieć na względzie pozytywne działanie restrykcyjnego w tym kraju lockdownu, który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez tamtejsze pełne obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii społeczeństwo. Za kilka tygodni dodatkowy widoczny wpływ na dalsze znaczne ograniczenie wskaźników epidemicznych w tym kraju zacznie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa
pierwszą dawką zaszczepiono już ponad 25 procent Brytyjczyków.

Silny wzrost tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń nastąpił w Wielkiej Brytanii od tygodnia 14-20 grudnia 2020, natomiast znaczący wzrost tygodniowego wskaźnika zgonów  widoczny jest od tygodnia 28 grudnia
3 stycznia, a zwłaszcza 4 -10 stycznia, czyli z dwu- lub trzytygodniowym opóźnieniem w relacji z przebiegiem wskaźnika zakażeń, zaś szczyt wskaźnika liczby zgonów nastąpił z mniej więcej dwutygodniowym opóźnieniem w stosunku do szczytu wskaźnika liczby zakażeń.

Uzupełnione o najnowsze dane przebiegi wskaźników liczby nowych zakażeń i liczby zgonów zaczynają wskazywać na nieco wyższą śmiertelność brytyjskiej odmiany koronawirusa, ale na razie w skali kilkakrotnie mniejszej niż pierwsze szacunki ekspertów oscylujące najczęściej w szerokim przedziale 20-40 procent. Porównania wskaźników liczby zakażeń z jego przypuszczalnie przesuniętymi o dwa do trzech tygodni konsekwencjami w postaci wskaźnika liczby zgonów w przypadku Wielkiej Brytanii i Europy Zachodniej dają na razie relatywnie niewielkie różnice.

Tak jak pisaliśmy już w poprzednich materiałach może to wynikać to wciąż jeszcze zbyt małego udziału (w tygodniu 1-7 lutego) nowej wersji wirusa w zakażeniach w Wielkiej Brytanii lub innej proporcji wiekowej zakażanych tam osób. Gdyby nowy wirus zakażał więcej ludzi w wieku poniżej 60 lat (tak jak pierwotnie przypuszczali niektórzy epidemiolodzy), którzy generalnie są bardziej odporni na ciężkie powikłania i śmierć wynikającą z zakażenia koronawirusem, mogłoby to tłumaczyć niewiele różniące się ogólne bieżące wskaźniki śmiertelności (relacja wskaźnika liczby zgonów do wcześniejszego o dwa tygodnie wskaźnika liczby zakażeń).

Do bardziej jednoznacznego potwierdzenia opinii epidemiologów o 20/40 procentowo większej śmiertelności nowej odmiany koronawirusa, należałoby mieć dane o demograficznej strukturze zarażanym nim osób.  

Poniżej tradycyjnie przedstawiamy mapki krajów źródłowych i docelowych przedstawiające aktualną sytuację w zakresie wskaźników nowych zachorowań jaka miała miejsce w ostatnim tygodniu wraz z krótkimi komentarzami.



Po bardzo znacznym spadku ogólnego ważonego wskaźnika zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu w okresie poprzednich pięciu tygodni z 3115 do 1229 przypadków na milion mieszkańców, w ostatnim tygodniu wykazał on nieduży wzrost do poziomu 1259. Wskaźnik ten był jednak ponad 22 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków), ale był też jednocześnie o ponad 17 procent niższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1526).  

Od trzech tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (kolejny spadek z 1359 do 1138) i w Irlandii (spadek z 1227 do 1117), ale we Francji (wzrost z 1963 do 2144). Sytuacja taka wydaje się być rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w tych dwóch pierwszych krajach, a w Wielkiej Brytanii po około dwóch miesiącach powinien się dodatkowo i wyraźnie ujawnić korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki mają obecnie Dania (553) i Niemcy (631), a więc w kraje, które dość wcześnie wprowadziły daleko posunięte lockdowny i gdzie stopień ich przestrzegania jest znaczny.

We Francji nadal silny wydaje się pogląd, że pomimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy zrezygnować z trzeciego lockdownu i przyjąć ryzyko przyzwolenia na rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa. Sytuacja taka z dużym prawdopodobieństwem doprowadzić może do poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i osiągnięciu mało chwalebnej pozycji epidemicznego lidera wśród dużych krajów Unii Europejskiej.

Odrębnym przypadkiem lekceważenia koronawirusa i przestrogą dla innych jest kraj, który w czerwcu zeszłego roku jako pierwszy hucznie ogłosił w mediach zwalczenie epidemii, czyli Słowenia. Obecnie niezmiennie od wielu tygodni jest tam najwyższy tygodniowy wskaźnik liczby zakażeń w zachodniej części kontynentu, który wprawdzie systematycznie nieco spada, ale i tak notuje
jak na obecny okres - wysoki poziom tygodniowego wskaźnika liczby infekcji 2517 przypadków na milion mieszkańców.

Po pięciu z rzędu spadkach zbiorczego ważonego wskaźnika nowych zachorowań jego wzrost odnotowano również w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrósł on z 1145 do 1194 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 4,3 procent (poprzednio spadł o 1,3 procent). Na rzecz wzrostu zbiorczego wskaźnika zakażeń działała niekorzystna zmiana sytuacji epidemicznej w krajach Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii i na Ukrainie, a na rzecz jego spadku jej pozytywna zmiana w Rosji, Białorusi i w krajach nadbałtyckich.

W Polsce po przejściowej dużej obniżce wskaźnika zakażeń przed 22 tygodniami do poziomu 88 - dzisiaj już abstrakcyjnie niskiego - w kolejnych ośmiu tygodniach wzrastał on stopniowo z 135 do 4425, w następnych sześciu tygodniach równie systematycznie zniżkował do 1458, by po dwutygodniowym wzroście do 1824, w kolejnych czterech ponownie spaść do 975 zakażeń na milion mieszkańców. W przedostatnim tygodniu wskaźnik nowych zakażeń odnotował wzrost do poziomu 1025, który w ostatnim przyspieszył już do 1318 przypadków na milion mieszkańców, czyli do poziomu po raz pierwszy od 10 tygodni (sic!) wyższego od jego średniego poziomu w regionie.

Pomimo kolejnego spadku, nadal na nieco wyższym niż przeciętnym poziomie (ósmy najwyższy wśród 20 krajów źródłowych) był w naszym kraju wskaźnik liczby zgonów, który w ostatnim tygodniu obniżył się z 45,5 do 36,1 czyli o 20,7 procent (przed tygodniem spadł o 9,3 procent). Spadek ten jest opóźnionym w czasie efektem wcześniejszego zniżkowego trendu spadków liczby nowych zachorowań.

W Szwecji po zniżce wskaźnika liczby nowych zakażeń przed 22 tygodniami (podobnie jak w Polsce) do 94 przypadków na milion, wzrastał on potem systematycznie z 170 do 5158, po czym w kolejnych trzech tygodniach silnie spadł do 1940 przypadków, później po jednotygodniowym wzroście do 2090, wykazał ponowny spadek do 2015, a w ostatnim tygodniu wzrost do 2253 przypadków na milion mieszkańców. W porównaniu ze Szwecją kolejny raz zdecydowanie korzystniejsza była sytuacja w sąsiadujących z nią Norwegii (wzrost z 320 do 376) i Finlandii (wzrost z 491 do 622). Ogólnym rezultatem tych zmian było podniesienia się ogólnego wskaźnika zakażeń dla całej Skandynawii z 1174 do 1338 przypadków na milion mieszkańców.



W tym roku zestaw krajów docelowych obejmuje też Włochy, które od pewnego czasu straciły już uzasadnienie dla oddzielnego monitoringu i zostały w tej roli zastąpione przez intensywnie zakażaną zmutowanym wirusem Wielką Brytanię.

Po czterech tygodniach z rzędu znaczącego wzrostu zbiorczego tygodniowego wskaźnika zachorowań w krajach docelowych czyli w takich do których udają się turyści, z 907 do 1536 przypadków na milion mieszkańców, w ostatnich czterech doszło do jego znaczącego spadku najpierw do poziomów 1283, 960, 747, a ostatnio do jeszcze nieco niższego 739. Na taką dość stabilną sytuację w dużym stopniu wpłynęło znaczące obniżenie się wskaźników zakażeń w Hiszpanii (z 2970 do 1917) i Portugalii (z 1994 do 1154), a z drugiej strony istotne podniesienie się wskaźnika w drugim najludniejszym kraju tej grupy, czyli w Turcji (z 411 do 618), przy mniejszych zmianach wskaźników w pozostałych krajach docelowych.

W okresie ostatniego tygodnia odnotowano kolejne istotne spadki tygodniowego wskaźnika liczby nowych zakażeń w wielu ważnych turystycznie regionach Hiszpanii. Dotyczy to zwłaszcza obszaru aglomeracji Madrytu (spadek 2177 do 1473), Katalonii (z 1304 do 964), rejonu Walencja/Alicante (z 1233 do 636), Balearów (z 637 do 408). Dalszy postęp w poprawie sytuacji epidemicznej odnotowano też na Wyspach Kanaryjskich, gdzie wskaźnik obniżył się z 615 do 511 nowych infekcji na milion mieszkańców. W znacznym stopniu spadł też wskaźnik zakażeń w Hiszpanii jako całości, czyli z 2970 do 1917 przypadków na milion mieszkańców.

Obok wymienionej już Turcji w niektórych innych krajach docelowych odnotowano wzrosty tygodniowego wskaźnika liczby zakażeń np. w Bułgarii (z 862 do 1013), Chorwacji (z 526 do 700) i we Włoszech (z 1398 do 1458). W tym pierwszym kraju wzrost wskaźnika może być rezultatem stopniowego znaczącego poluzowywania ograniczeń spowodowanego zamiarem poprawy nastrojów społecznych przed zbliżającymi się tam wyborami w dniu 4 kwietnia tego roku. W wielu krajach docelowych wskaźnik ten uległ w ostatnim tygodniu często istotnemu obniżeniu. Oprócz wcześniej wymienionych Portugalii i Hiszpanii należały do nich Maroko (z 84,3 do 72,5), Tunezja (z 526 do 434), Albania (2669 do 2473), Grecja (z 751 do 704), Malta (z 2507 do 2484) oraz Cypr (z 861 do 859).

Po kilku tygodniach spadków po raz drugi z rzędu wzrósł i tak zdecydowanie najniższy w tej grupie kierunków wskaźnik nowych infekcji w Egipcie do 42,2 przypadków na milion mieszkańców (przed tygodniem 40,6). Równocześnie nieco spadł bardzo niski w tym kraju wskaźnik liczby zgonów z 3,61 do 3,50. Oba te główne wskaźniki epidemiczne nadal pozostają zdecydowanie najniższe wśród wszystkich monitorowanych krajów docelowych i porównywalne jedynie ze wskaźnikami dla krajów azjatyckich.



Sytuacja epidemiczna w USA w ostatnim tygodniu uległa szóstej z rzędu poprawie. Wskaźnik liczby nowych zachorowań obniżył się z 1953 do 1526 przypadków na milion mieszkańców, czyli o 21,9 procent (poprzednio o 23,3 procent), spadł też bardzo znacznie wskaźnik zgonów z 67,1 do 42,4, czyli o aż 36,8 procent. O 3,6 procent (poprzednio o 2,5 procent) spadł wskaźnik osób hospitalizowanych i podlegających kwarantannie (kolumna trzecia), natomiast o 14,5 procent (poprzednio o 11,5 procent) spadł wskaźnik liczby chorych w ciężkim stanie (kolumna czwarta).

W Japonii gdzie stosunkowo wcześnie odkryto nową odmianę koronawirusa (25 grudnia) sytuacja epidemiczna po pierwszych trzech tygodniach bardzo znaczącego pogorszenia wykazuje już piątą z rzędu, ale już nie tak spektakularną jak wcześniej poprawę. W minionym tygodniu wskaźnik liczby nowych zakażeń obniżył się z 87,3 do 79,4, czyli o 9,0 procent (poprzednio o 33,9 i 35,9 procent). Spadł też w nieco łagodniejszym stopniu, wskaźnik liczby zgonów z 4,54 do 4,00, czyli o 11,9 procent (poprzednio o 18,5 procent).

W Korei Południowej tygodniowe wskaźniki epidemiczne wykazywały dotychczas nieduże zmiany zwłaszcza pod względem wskaźnika liczby zakażeń. W ostatnim tygodniu wzrósł on jednak dość niespodziewanie z 51,2 do 67,6, czyli o aż 32 procent (poprzednio spadł o 2,5 procent), ale równocześnie obniżył się wskaźnik liczby zgonów z 0,99 do 0,62. Na niskie wskaźniki i relatywnie korzystną ogólną sytuację epidemiczną kraju znaczący wpływ ma wysoka dyscyplina społeczna Koreańczyków w przestrzeganiu antyepidemicznych regulacji i obostrzeń.

Tygodniowy wskaźnik liczby nowych zakażeń w Chinach po licznych wcześniejszych różnokierunkowych zmianach, a później po czterotygodniowym bardzo znaczącym wzroście z 2,26 do 15,3 i późniejszych coraz niższych wartościach w kolejnych trzech tygodniach (7,02, 7,59 i 1,33) obniżył się kolejny raz bardzo niskiego już poziomu 1,17.  

Warto też podkreślić, że pomimo niejednokrotnie znaczących względnych wzrostów i spadków wskaźniki epidemiczne w wymienionych wyżej krajach azjatyckich nadal niezmiennie pozostają na bardzo niskich poziomach, zwłaszcza w odniesieniu do silnie zainfekowanych krajów europejskich i USA.

W nawiązaniu do materiałów wcześniejszych zaznaczamy też, że liczba zachorowań przez kilka miesięcy była odnoszona do ludności prowincji Hubei, ponieważ był to dominujący i niemal jedyny region rozwoju choroby. Obecnie ognisk rozwoju choroby pojawiło się więcej, ale dla celów zachowania proporcji liczba nowych zachorowań jest odnoszona tabeli do tej samej liczby ludności jak było to poprzednio.



Zachęcamy wszystkich związanych z turystyką do czytania naszych opracowań i materiałów.


Zespół Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA i www.wczasopedia.pl


Tekst oraz wykresy zostały przygotowane w celach wyłącznie informacyjnych i nie stanowią analizy inwestycyjnej, ani analizy finansowej, ani rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 206 poz. 1715) oraz Ustawy z 29 lipca 2005 r. (Dz. U. 2005, Nr 183 poz.1538 z późn. zmianami).

Autorzy działali z należytą starannością i rzetelnością, nie ponoszą jednak odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorcy podjęte na podstawie niniejszego tekstu i wykresów oraz za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych.

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego